NAREW czerwiec 2000
Uczestnicy: Tajemnik, Tadek. kajak: "Dar Teściowej"
Dojazd: pociągiem do Uchowa k/Łap
start: Uchowo 351km...meta: Pułtusk 63km.
czas płynięcia: 10 dni.
Dzień pierwszy.
Z białostockiedgo pociągu wysiadamy w Łapach, potem jeden przystanek do Uchowa. Z trudem taszczymy Dar Teściowej
ze stacji pod most.
START. 351km szlaku. Narew szerokości 4m. Płytko.
Płyniemy szorując dnem . Rzeka często przegrodzona tamami z kamieni.
345km wieś Bokiny. Narew rozlewa się na kilkadziesiąt metrów. Wpływamy
nie w tą odnogę co trzeba i musimy wracać. Dalej znów płytko i kamienisto. Kajak zaczyna przeciekać. Jeden
wiosłuje, drugi wylewa wodę. Na
337km Kolonia Topilec. Lądujemy na
piaszczystej wydmie. Uszczelniamy kajak poświęcając karimat. Przechodzący pracownik parku uświadamia nam, że
ta wydma to dno zatoki narwiańskiej, które w innych latach jest metr pod pow. wody. Prosi nas również o zakup
biletów wstępu do parku. Dalej staramy się wybierać odnogi o bystrzejszym nurcie i dopływamy do Waniewa.
327 km. Przy wsi tama z kamieni utrzymująca wyższy poziom wody.
We wsi wielki hotel w stanie surowym, własność sołtysa. W sklepie (wł. sołtysa) nie ma jednak
artykułów pierwszej potrzeby wodniackiej. Podobno się nie sprzedają. W wysokiej trawie widzimy grupę mężczyzn z tykami. Po chwili
sytuacja się wyjaśnia. Wsiadają do pychówek wraz z grupą ludzi o niezrozumiałej mowie i giną nam z oczu.
To sołtys organizuje wycieczkę po rozlewiskach Narwi. Na
320km - Kurowo,
siedziba Dyrekcji Parku. Oglądamy siedzibę i ścieżkę przyrodniczą na palach. Z Kurowa płyniemy lewą odnogą,
która kończy się w starym nasypie drogowym, który przecina całą dolinę. Wracamy i wpływamy w odnogę,
która wydaje się obiecującą. Nurt rwie tak, że wioseł używamy tylko jako odbojników. Po kilkuset metrach
szaleństwa wpływamy na główną koryto. Lądujemy przy przerwie w nasypie na kawałku ławicy piaskowej.
W rzece ogromny dół o podobno siedmiometrowej głębokości.
318km
Rozbijamy namiot. Przychodzi paru leszczy zarzucić na suma. Na przynętę mają dwie żabki. Niezłe zresztą.
Dzień drugi. Rozlewiska koło wsi Radule. Rzeka prostuje się.
309km Jaz przy m. Rzędziany, dość naturalnie
wyglądający. Łatwa przenoska. Jaz w m. Ruszczany. Też niewielki.
297km - Następny jaz.
Rzeka płynie dość naturalnie wyglądającym korytem.
293km -w tym miejscu zaczynał się kiedyś przesławny
LIMAN TYKOCIŃSKI.
Rozwidlenie rzeki. Lewy wygląda trochę jak rów melioracyjny. prawy naturalnie. Dopływamy do wsi Góra.
Ze starym górnikiem rozmawiamy o starych sprawach. Oto streszczenie jego długiej opowieści: Dawniej było trudno,
kosiło się po wodzie i przenosiło trawę do wyschnięcia na wyższe miejsca. Teraz jest łatwo. Kosić nie trzeba bo trawa wysycha.
286km - czwarty jaz.
Do Tykocina Narew płynie nowym prostym korytem. Woda sięga 20cm poniżej poziomu płaskiego brzegu. Mimo to brzegi suche jak pieprz.
Przed Tykocinem z lewej przez cembrowinę wpływa woda ze starej odnogi. 282km -
Tykocin. Zakładamy biwak naprzeciw barokowego kościoła Trócy Przenajświętszej,
przy moście .
Dzień trzeci. Zaraz za biwakiem
piąty jaz Dalej odcinek mało ciekawy, a nawet lekko wkurzający.
263km - szósty jaz w m. Strękowa Góra. Za jazem nadal koryto uregulowane.
Dopływamy do wzniesienia Góra Strękowa i wychodzimy oglądać
bunkier.
Kpt Raginis mógł wyglądać
tak .
A leutnant Moltke
tak.
255km - ujście Biebrzy.
Wygląda jakby to Narew uchodziła.
251km - Wizna. Kiedyś była tu piaszczysta
plaża. Teraz boisko piłkarskie, bagna i chaszcze. Biwakujemy na lewym brzegu, ale po piwo jedziemy na prawy.
Dzień czwarty. Płyniemy krętym korytem Narwi. Stan wody bardzo
niski.
Na zakrętach odsłonięte
łachy piasku.
Wszystkie starorzecza odcięte od nurtu. Dar Teściowej z trudem mieści się w zakrętach, ale za to łatwo
lądować.
216km - Lądujemy na wysokim
brzegu koło wsi Stoczek
i zakładamy biwak.
Dzień piąty. 207km - Plaża w Łomży. Nie wysiadamy, bo do miasta daleko.
Robimy to 3 km dalej w Piątnicy
(mleczko i masełko) Rzeka przecina tu dolinę pod kątem prostm od lewej do prawej krawędzi. W środku
stadion sportowy. 186km - Lądujemy niedaleko wsi Szablak
na miłej łączce. Był to najpiękniejszy biwak
na szlaku. W rzece pluskały bobry, na łące trąbiły żurawie, nawet ryby brały.
Dzień szósty. Z żalem opuszczamy biwak. 180km - na wysokim lewym brzegu miasteczko Nowogród.
W śródmieściu miłe drewniane domki. Ujście Pisy. Narew wyraźnie się poszerza. Mija nas
istny korowód jachtów płynących w górę rzeki pojedyńczo i powiązane sznurkami.
Na pokładach wylegują się syrenki. Budzi to w nas lekką zawiść. Dlatego z przyjemnością
obserwujemy (dość częste wypadki) , gdy jacht osiada na mieliźnie.
Dzień siódmy. Dopływamy do Ostrołęki.
147km Na lewym brzegu coś w rodzaju portu z
basenami, pirsami i innym dziadostwem.
Zdaje się, że w czasach pierwszej komuny były plany transportu węgla do tut. elektrowni
drogą wodną. Widoki jak ze starych kryminalnych filmów amerykańskich.
Po dwóch km. ośrodek sportowy, pole biwakowe, boisko piłkarskie, nawet
przystań i statek rzeczny . Tylko piwa nie ma.
Dzień ósmy. 113km - Nocleg obok wsi Dzbądz.
Dzień dziewiąty. 81km - Ostatni nocleg obok wsi Zambski Kościelne.
Dzień dziesiąty 64km - Lądujemy w Pułtusku.
KONIEC SPŁYWU. 287km przepłynięte.